Od końca grudnia obowiązuje rozporządzenie nakazujące hodowcom drobiu oraz innego ptactwa odizolowanie go od dzikich ptaków. Ma to związek z przypadkami wystąpienia w kilku regionach kraju ognisk ptasiej grypy. Apele o pomoc w tej sprawie do samorządowców wystosował też powiatowy lekarz weterynarii w Szczytnie. Odzew na razie jest nikły.

Lekceważą zjadliwy wirus
Powiatowy lekarz weterynarii Jerzy Piekarz (z prawej) apeluje do samorządowców o pomoc w dokonywaniu spisów miejsc, w których trzymane są ptaki. Sołtys Olszyn Zygmunt Rząp uważa, że od tego są służby weterynaryjne

MIZERNY ODZEW

Do początku stycznia w Polsce stwierdzono ok. 30 ognisk ptasiej grypy. Wirus pojawił się również w regionach sąsiadujących z Warmią i Mazurami, m.in. na Mazowszu. Jeszcze przed nadejściem nowego roku, pod koniec grudnia minister rolnictwa wydał rozporządzenie nakazujące wszystkim hodowcom odizolowanie drobiu od dzikiego ptactwa. - Dotyczy to także wszystkich innych ptaków, w tym gołębi – informuje Jerzy Piekarz, powiatowy lekarz weterynarii. W praktyce oznacza to, że zwierzęta mają przebywać w zamknięciu aż do odwołania. Ministerialne rozporządzenie nakazuje również, aby zgłaszać powiatowemu lekarzowi weterynarii miejsca, w których trzymane są drób i inne ptaki. Przepisy obowiązują wszystkich hodowców – zarówno tych dużych, jak i takich, którzy w obejściu mają tylko po kilka kur. Jak się okazuje, egzekwowanie nakazu w powiecie szczycieńskim idzie bardzo opornie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.