Zmiany w prawie łowieckim wprowadzone przez Prawo i Sprawiedliwość, mocno dają się we znaki sołtysom. Zgodnie z nowymi przepisami, muszą oni teraz uczestniczyć w pracy zespołów szacujących szkody wyrządzane przez dziką zwierzynę rolnikom. Sołtysi nie kryją irytacji.

Sołtysi skazani na szacowanie
Szacowaniem szkód spowodowanych m.in. przez dziki mają się teraz zajmować sołtysi

ZEROWE POJĘCIE

Od początku kwietnia obowiązują nowe zasady szacowania szkód w uprawach rolnych spowodowanych przez dziki, łosie, jelenie, daniele i sarny. Obecnie ich wystąpienie należy zgłaszać nie, jak to było do tej pory, kołu łowieckiemu, ale w formie pisemnego wniosku wójtowi gminy. Najważniejsza zmiana dotyczy jednak składów zespołów szacujących szkody. Teraz składają się one z reprezentującego gminę sołtysa, zarządcy lub dzierżawcy koła łowieckiego oraz właściciela gruntów rolnych, na których wystąpiła szkoda. Szacowanie musi nastąpić w ciągu 7 dni od złożenia przez rolnika wniosku. Z kolei sołtys ma 3 dni na określenie jego terminu, a także powiadomienie o nim przedstawiciela koła łowieckiego i rolnika.

Sołtys Szuci Jerzy Niksa jest jednocześnie rolnikiem, u którego wystąpiła szkoda. Takiej ewentualności ustawodawca nie przewidział

Z wprowadzonych zmian nie cieszą się sołtysi, bo nakładają one na nich dodatkowy obowiązek. Na domiar złego przepisy wprowadzono w tak szybkim tempie, że zapomniano o należytym ich przeszkoleniu, aby mogli fachowo szacować straty. - Na razie mam o tym zerowe pojęcie – przyznaje sołtys Nowego Dworu Danuta Trzcińska. Co prawda otrzymała z Urzędu Gminy Jedwabno pismo z informacją, że szkolenie organizowane przez Lasy Państwowe się odbędzie, ale w ubiegłym tygodniu już musiała się udać na szacowanie, nie mając do tego wystarczającej wiedzy. Jak wypadł ten pierwszy raz?

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.