Po latach zastoju Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Pasymiu systematycznie rozbudowuje swoją bazę. Dzięki nowym zakupom będzie mógł już niedługo we własnym zakresie zbierać nieczystości stałe z terenu całej gminy oraz rozbudowywać sieć wodociągową i kanalizacyjną.

Dofinansowany zakład

Od lat wyposażenie ZGKiM było ciągłym powodem utyskiwań jego kolejnych kierowników. Zdezelowany i wyeksploatowany sprzęt zamiast do robót, coraz częściej kierowany był do warsztatu naprawczego. Od ubiegłego roku sytuacja zaczęła się zmieniać. Nowy burmistrz, a były pracownik zakładu Bernard Mius, przekonał radnych do potrzeby jego dokapitalizowania. Za 180 tys. zł zakupiono nowy ciągnik rolniczy, równiarkę do dróg i zamiatarkę uliczną, a także dwie pompy do oczyszczalni ścieków i przyczepę ciągnikową. Listę zakupów uzupełniły jeszcze dwa samochody dostawcze marki Volkswagen, które zastąpiły mocno już wysłużone pojazdy, liczące blisko 30 lat tarpana i żuka. W tym roku na doinwestowanie zakładu przeznaczono jeszcze więcej środków, bo 192 tys. złotych. Do tej pory zakupiono już m.in. samochód asenizacyjny i koparko-spycharkę (leasing).

Pojazdy nie są nowe, liczą już kilka lat, ale jak zapewnia kierownik ZGKiM Ireneusz Rosik będą mogły służyć jeszcze przez co najmniej 10 lat.

- Ten zakład jest prawą ręką samorządu - mówi burmistrz Bernard Mius.

Już niebawem zakres jego obowiązków jeszcze się zwiększy. Burmistrz i radni chcą, aby przejął zbiórkę nieczystości stałych z całej gminy. Obecnie usługi te świadczy jeden z miejscowych przedsiębiorców, ale jak podkreśla burmistrz, na ich jakość często narzekają mieszkańcy. Większy zakres zadań oznaczać będzie dla ZGKiM konieczność doposażenia w kolejny sprzęt (samochód-śmieciarka) i zatrudnienie dodatkowo 2-3 pracowników.

- Dojadą do każdej posesji, jeśli nie śmieciarką to ciągnikiem - zapowiada burmistrz, deklarując jednocześnie stabilność cen za tę usługę. Najbardziej zadowolony jest jednak z zakupu koparki, która skierowana zostanie m.in. do robót wodociągowych.

- Nawet jeśli nie pozyskamy środków unijnych, będziemy mogli robić niewielkie przyłącza i kłaść odcinki wodociągów i kanalizacji we własnym zakresie - cieszy się Bernard Mius.

(o)/Fot. "KM"