Kurek na wysokości

Nasz stały Czytelnik z Niemiec, były mieszkaniec Pasymia, pan Ryszard Sala przysłał nam ciekawą korespondencję z Austrii, gdzie spędzał urlop. W góry, a konkretnie w austriackie Alpy wybrał się z naszą gazetą, by między innymi poczytać ją znajomym. W trakcie lektury spotkała go niespodzianka, bo w „Kurku” było zdjęcie pana Ryszarda i kilka słów o nim samym. O tym, że głosując na najpopularniejszego sportowca powiatu szczycieńskiego, swój zestaw faworytów opatrzył rymowanym uzasadnieniem. Mile to zaskoczyło pana Ryszarda i, jak pisze w swojej korespondencji, miał się czym pochwalić przed znajomymi. Najważniejsze jednak było to, że czytanie „Kurka” odbywało się na nie lada wysokości, bo 2 748 m nad poziomem morza - fot. 1. Jest to bodaj rekord, bo jak dotąd „Kurek” aż tak wysoko nigdy się nie wspinał. Dodajmy jeszcze dla ścisłości, że widoczna na zdjęciu okolica to Serfaus - Fiss - Ladis, słynny w świecie teren dla narciarzy zjazdowych, leżący w zachodniej części Tyrolu.

TO CI PRZECENA

Teraz zaś, wracając w nasze mazurskie strony, przedstawmy kolejną korespondencję od pani Justyny, naszej stałej Czytelniczki ze Szczytna.

Kilka dni temu wybrała się ona na zakupy do marketu spożywczego. Przechodząc z jednego działu do drugiego, trafiła między półki z rosołkami w kostkach i tam natknęła się na takie oto dziwo - fot. 2. Faktycznie, propozycja marketu stanowi dość osobliwą obniżkę ceny. Niby jeden grosik to niewiele, ale przecież dziewięć to nie mniej, a więcej niż osiem.

CHOCHOŁY NA ŁOMŻYŃSKIEJ

Stojące przy ulicy Łomżyńskiej dość wiekowe drzewa nagle mocno zmieniły swój wygląd. Jak informuje nas jeden z Czytelników, stało się to całkiem niedawno. Ich pnie opatulono gęsto deskami, jakby boazerią, ale to nie wszystko, bo jeszcze widać wystającą spod desek wysoką trzcinę. Ogólnie rzecz biorąc, wygląda to teraz tak, jakby ktoś w niewiadomym celu obłożył przydrożne drzewa wielkimi chochołami. Kiedy udaliśmy się na wspomnianą ulicę, która nota bene, cechuje się niezwykle dziurawą nawierzchnią, mocno się wytrzęśliśmy, ale rzeczywiście zobaczyliśmy dziwacznie ozdobione drzewa - fot. 3. Ponieważ na ogólnej fotografii nie bardzo widać szczegóły tej „dekoracji”, posłużmy się zdjęciem ukazującym zbliżenie pojedynczego pnia - fot. 4.

Na takim ujęciu można dostrzec dokładnie deski otulające pień w jego dolnej partii i trzcinę wystającą ponad „boazerię”. Z tego powodu, że konstrukcje te pojawiły się niedawno, nie wchodzi w rachubę ochrona drzew przed wielkimi mrozami, bo te przecież niedawno ustąpiły. No i łamaliśmy sobie głowę nad rozwiązaniem zagadki, nie wiedząc, że odpowiedź jest bardzo prosta, a przy tym ucieszy wielu naszych Czytelników. Jak dowiedzieliśmy się w Urzędzie Miejskim, widoczne na zdjęciach deski i trzcina mają chronić pnie przed uszkodzeniami mechanicznymi, jakie mogłyby spowodować przemieszczające się ulicą ciężkie maszyny drogowo-budowlane. A już wkrótce pojawi się ich tu trochę, bo wreszcie rusza gruntowna przebudowa ul. Łomżyńskiej.

Takie zabezpieczenie drzew stanowi swojego rodzaju nowość w Szczytnie. Jak dotąd czegoś podobnego nie widziano podczas prowadzenia inwestycji, a takie są wymagania ekologiczne. Z drugiej jednak strony, to zdania samych ekologów w tym przedmiocie są podzielone. Część z nich uważa, że w trakcie wszelkich robót dokonywanych w pobliżu drzew wymagane jest wręcz ostrożne manewrowanie ciężkim sprzętem i to powinno wystarczyć. Jeśli bowiem nawet niechcący jakiś wielki buldożer zawadzi o drzewo, to i tak osłony z desek na niewiele się zdadzą. Ponadto zapewniają one jedynie ochronę pni, ale już nie systemu korzeniowego, który łatwo uszkodzić w przypadku drążenia wykopów.

SUBTELNA ALUZJA

Kiedy spaceruje się ulicami Szczytna widać tu i tam, że prowadzone są już wiosenne porządki. Miasto przygotowuje się na powitanie tej tak oczekiwanej pory roku. Na rondzie śnieg już całkiem ustąpił, zamiast niego widać wybijające się spod ziemi spore kiełki rozmaitych kwiatów, tylko ta choinka...

Święta wielkanocne przyjdą za dwa tygodnie z niewielki okładem, a ona strojna w bombki ciągle stoi i stoi. W związku z tym nasi Czytelnicy postulują, abyśmy pokusili się o pewien fotomontaż, który miałby stanowić subtelną, ale czytelną dla władz miasta aluzję. Powinniśmy mianowicie przenieść skrzata-drwala, który przymierza się siekierką do drzewa rosnącego przy restauracji „Mazuriana” na rondo, aby wyszło coś w tym rodzaju - fot. 5.

Zdaniem Czytelników, może wreszcie ratusz weźmie się do działania. Zresztą nie tylko w choinkowej sprawie, ale i świątecznych sznurów, które do dziś wiszą m. in. nad skrzyżowaniem ze światłami, czy rondzie Grota-Roweckiego.

* * *

Ba, sprawa nie jest taka prosta. Jak dowiadujemy się w Urzędzie Miejskim, przeprowadzenie wiosennych porządków ze światełkami, tj. zwinięcie instalacji i zapakowanie jej do pudeł, aby czekała na następny rok, nie jest na razie możliwe. Na przeszkodzie stoi nowoczesność przedmiotu. Światełka wykonane zostały bowiem na bazie diod LED, przez co są bardzo energooszczędne, ale mają tę wadę, że nie można nimi manipulować w trakcie mrozów. Gdy jest tylko kilka stopni poniżej zera, przewody łączące poszczególne lampki w chwili ich zdejmowania zaraz by popękały i cała, kosztująca swoje iluminacja, nadawałaby się tylko do wyrzucenia.

PS.

Teoretycznie nowoczesne światełka LED łączone powinny być przewodami w silikonowej izolacji, która jak podaje producent, jest odporna na wilgoć i duże zmiany temperatur. Chyba że dany produkt jest z rodzaju „made in China”, a wtedy nie trzyma żadnych parametrów.

CO Z TĄ DZIURĄ?

Przechadzając się ul. Odrodzenia, czy też ul. Ogrodową mijamy blaszany parkan, który otacza wielką dziurę powstałą po wyburzeniu kina „Jurand”.

Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego widoku, że teraz nie zdajemy nawet sobie sprawy, że oto mija już czwarty rok i jak dotąd nic się w tym miejscu nie działo, tak i nadal nie dzieje. No, może nie całkiem nic. Po zimie w parkanie przybyło sporo dziur. Miejscami widać powyrywane całe blaszane segmenty ogrodzenia. Niektóre z nich smętnie zwisają na metalowym stelażu, a część wala się po prostu w przepastnym wykopie i tyle - fot. 6. I pomyśleć, że ma w tym miejscu powstać wspaniała galeria handlowa. Na razie ktoś sobie w tej wielkiej dziurze „zbudował” na kształt slumsu małe pomieszczenie mieszkalne. Wystarczyło część murów przykryć dyktą i jej podobnymi materiałami, by powstała zadaszona buda - fot. 7. Potem należało wstawić jeszcze do środka zdezelowany tapczan i lokum ze spankiem gotowe - fot. 8. Niestety, lokatora tego pomieszczenia podczas naszej penetracji ruin nie spotkaliśmy.

PS.

Kiedy w czerwcu 2006 r. pisaliśmy o zburzeniu kina „Jurand”, dołączone do artykułu zdjęcie jedna z Czytelniczek skomentowała tak:

- Na widok takich ruin łza się w oku kręci - tu pogrzebano część powojennej historii miasta Szczytna. Kto wówczas by pomyślał, że i w 2010 r. wypowiedź ta będzie nadal aktualna ...