Uroczysta inauguracja roku szkolnego w Szczytnie, z udziałem władz miejskich, odbyła się w Gimnazjum nr 2, w hali sportowej im. Huberta Wagnera.

Pierwszy gimnazjalny dzwonek

Szkolne święto rozpoczęło wspólne odśpiewanie hymnu. Potem głos zabrała dyrektor Teresa Feszczyn, po niej burmistrz Danuta Górska. Życzyła nauczycielom satysfakcji z wykonywanego zawodu, rodzicom, aby ich pociechy dawały im jak najwięcej powodów do dumy, zaś uczniom pomyślności w nauce, bo przecież to oni w przyszłości będą tworzyć nową rzeczywistość.

WITAJ, NOWA SZKOŁO

Do nauki w Gimnazjum nr 2 przystąpili uczniowie aż 8 pierwszych klas. Co prawda mogli oni zapoznać się z lokalizacją swoich pracowni już w maju tego roku, podczas otwartych dni tej placówki, ale mimo to nie obyło się bez pomyłek. Kilku uczniów miało kłopoty z trafieniem do właściwej klasy. Pierwszy dzień w szkole, w dwujęzycznej klasie I „c” upłynął w świetnych nastrojach. Odbywał się na luzie, bez podręczników, bez zeszytów. Uczniowie przymierzali się do nowych stanowisk, zastanawiając się, czy lepiej będzie bliżej nauczyciela, czy raczej usadowić się „bezpiecznie” z tyłu, no i z kim dzielić wspólny pulpit.

Jedną z uczennic zasiadającą po raz pierwszy w gimnazjalnej ławce jest Sylwia Pełka z I „c”. Wcześniej chodziła do Szkoły Podstawowej nr 2, gdzie miała średnią ocenę 5,5. Szkoła jej się podoba, wyczuwa przyjazną atmosferę, ale nieco niepokoi ją zmiana środowiska.

- Trochę się boję, czy odnajdę się w tej nowej szkole - zwierzyła się „Kurkowi”.

Dlatego dla nabrania większej pewności siebie usiadła obok swojej koleżanki z podstawówki. Takich obaw nie podziela inna pierwszoklasistka, Małgorzata Kuryło z I „a”, która wcześniej była uczennicą SP nr 6. Lubi się uczyć i sądzi, że doskonale da sobie radę w nowym otoczeniu. Są jednak i tacy, którzy są przekonani, że nauka to nudna sprawa.

- Nie lubię szkoły i chyba każdy gimnazjalista podziela moją opinię - powiedział nam jeden z uczniów III klasy. W pierwszym dniu nauki gimnazjaliści ubrali się tradycyjnie - biała góra, czarny, bądź granatowy dół. Mundurki poszły już raczej w zapomnienie. Zdecydowanymi przeciwniczkami szkolnych jednolitych uniformów okazały się dziewczęta. W minionym roku nosiły je z obowiązku, ale teraz już nie chcą.

- Wolimy ubierać się bardziej kolorowo i modnie, pomysłów na piękne szkolne stroje nam nie zabraknie - chwalą się Kasia i Asia z III klasy.

M.J. Plitt