Jazda drogą wojewódzką nr 600, a szczególnie jej odcinkiem prowadzącym z Roman do Orżyn od lat jest prawdziwym utrapieniem kierowców. Wąska jezdnia szerokości zaledwie

4 metrów sprawia, że pojazdy przy mijaniu muszą zjeżdżać na pobocze, by uniknąć zderzenia. Niestety nic nie zapowiada, aby sytuacja ta miała się szybko zmienić.

Jazda drogą wojewódzką nr 600, a szczególnie jej odcinkiem prowadzącym z Roman do Orżyn od lat jest prawdziwym utrapieniem kierowców. Wąska jezdnia szerokości zaledwie 4 metrów sprawia, że pojazdy przy mijaniu muszą zjeżdżać na pobocze, by uniknąć zderzenia. Niestety nic nie zapowiada, aby sytuacja ta miała się szybko zmienić.

Przeklęta sześćsetka

Mieszkańcy Orżyn, a także kierowcy przejeżdżający przez tę miejscowość od lat żalą się na ekstremalne warunki, w jakich muszą pokonywać dwunastokilometrowy odcinek drogi wojewódzkiej. Szerokość jezdni zamiast wymaganych pięciu, kurczy się tam do czterech metrów. Kierowcy podczas mijania, by uniknąć zderzenia muszą ratować się zjazdem na pobocza. Jazda nimi także do przyjemności nie należy, bo pełno na nich nierówności i dziur. Wszyscy zastanawiają się, jak to możliwe, by w XXI wieku mogło dochodzić do tak kuriozalnych sytuacji.

- Jazda tą droga jest bardzo niebezpieczna - przyznaje Marek Iwaszko, kierowca autobusu, który od trzech lat dowozi dzieci do szkoły. Kierowca zdaje sobie sprawę, jak duża ciąży na nim odpowiedzialność, dlatego zdumiewa go fakt, że zarządca drogi nic nie robi, żeby podróż nią była bezpieczna.

Grzegorz Bakuła z Orżyn również ma nieprzyjemne doświadczenia. Kilka tygodni temu kierowca samochodu, który go mijał uszkodził lusterko w jego aucie.

- Jechaliśmy wolno, ok. 60 km/h, ale już to wystarczyło, żeby doszło do kolizji - mówi kierowca. - Jazda tak wąską drogą to prawdziwy koszmar - dodaje.

Na jej stan narzekają także mieszkańcy pobliskich Nowych Kiejkut. Dom Romualda Dudka stoi przy niebezpiecznym zakręcie. Ostatniej zimy samochód ciężarowy uderzył w jego płot, przewracając słup energetyczny.

- Mogło dojść do tragedii tylko dlatego, że drogowcy nie posypali drogi solą - mówi pan Romuald. Zwraca uwagę, że stałe zjeżdżanie kierowców na pobocza kruszy asfalt i powoduje, że i tak już wąska droga jeszcze bardziej się zwęża. - Bardzo łatwo może tu dojść do tragedii - ostrzega mieszkaniec Nowych Kiejkut.

NIE BĘDZIE LEPIEJ

Nic na tę sytuację nie mogą poradzić władze gminy Dźwierzuty, przez którą przebiega nieszczęsny odcinek drogi. Wysyłanie monitów do zarządcy nie przynosi żadnych skutków.

- Nie ma pieniędzy - tłumaczy Jerzy Dyczkowski przedstawiciel Zarządu Dróg Wojewódzkich, Rejon w Kętrzynie, który administruje drogą nr 600. Wójt Dźwierzut zaprosił go na sesję rady gminy, aby przybliżył szanse na poszerzenie jezdni.

Okazuje się, że prace na odcinku 12,8 km, bo na takim ma ona szerokość zaledwie 4 metrów, pochłonęłyby ok. 6,8 mln zł. Do tego trzeba by jeszcze doliczyć koszty związane z wykupem gruntów przyległych do części odcinka. Tymczasem na bieżące utrzymanie dróg wojewódzkich rejon w Kętrzynie otrzymuje rocznie niewiele ponad 4 mln zł, z czego 1,8 mln pochłania sezon zimowy. Na utrzymanie drogi nr 600 przypada ok. 70 tys. zł.

- Za te środki możemy tylko przeprowadzać remonty cząstkowe, łatać na bieżąco uszkodzenia nawierzchni i jeśli coś zostanie, zająć się poboczem - tłumaczył drogowiec. Jedynym skutecznym wyjściem, jego zdaniem, byłoby wpisanie zadania do wykazu inwestycyjnego Zarządu Dróg Wojewódzkich zatwierdzanego co roku przez władze województwa.

- Marszałek musi klepnąć ten temat - wyjaśniał.

CHODNIK NA OSŁODĘ

Jego tłumaczenia nie usatysfakcjonowały radnych. Leszek Kalinowski domagał się, żeby na drogę nr 600 przyznawane były większe środki, gdyż stanowi ona aż połowę dróg wojewódzkich niespełniających podstawowego kryterium bezpieczeństwa. Z kolei przewodniczący rady Krzysztof Sawicki zaproponował, aby uciążliwą drogę przejął na swój stan powiat szczycieński.

Pomysł spodobał się przedstawicielowi drogowców.

- Ta droga nigdy nie powinna być wojewódzka - przyznawał. - Stała się taką na skutek błędu, który powstał w 1990 r. podczas reorganizacji drogownictwa.

Na osłodę zakomunikował radnym, że w ramach rekompensaty zarząd dróg wojewódzkich przekaże 50 tys. zł na budowę chodnika przy Szkole Podstawowej w Orżynach.

(na)/Fot. archiwum