Tak to już nas stworzyła natura, że aby móc żyć, potrzebujemy dopływu energii pochodzącej ze spalania w organizmie tego, co zjemy. Przez jakiś czas możemy oczywiście nie jeść, spalając zapasową tkankę tłuszczową, ale po jej wyczerpaniu organizm zaczyna wykorzystywać białka, z których jest zbudowany, a to już nie wróży niczego dobrego. Spośród naszych przodków przeżywali właśnie ci posiadający największe zdolności gromadzenia tłuszczu w okresie od wiosny do jesieni, aby później zimą zapewnić sobie przetrwanie bez jedzenia. Teraz, jak widać, wszystko jest na odwrót. Ci z tendencjami do tycia zazdroszczą tym, którzy mimo dużego apetytu są szczupli, a zamiast tak jak tysiące lat temu zimą powoli chudnąć, my powoli nabieramy krągłości. Wynika to z tego, że nasz kod genetyczny od tysięcy lat prawie się nie zmienił, ale za to warunki życia są zupełnie inne. W każdej chwili możemy coś kupić do jedzenia, a kiedy przychodzą coraz wcześniejsze wieczory stajemy się leniwi i senni. Podobnie było z naszymi przodkami, z tą różnicą, że oni zimą nie jedli. Sposób jest więc jeden - jeśli nie da się nas zmienić to musimy do naszych predyspozycji dopasować warunki. Czyli dostarczać do organizmu tyle energii ile jej zużywamy, bo każda nadwyżka objawi się dodatkowymi centymetrami w pasie, a każdy niedobór będzie utratą wagi.

Nasze wydatki energetyczne można podzielić na dwa rodzaje - niezależne od woli, do których zalicza się praca wszystkich narządów wewnętrznych. Przykładowo 35-letnia osoba ważąca 60 kg o wzroście 170 cm zużywa ok. 1300-1500 kcal. Naturalnie ta wartość będzie się nieco wahać, bo np. mężczyźni potrzebują zwykle na tę pracę nieco więcej energii niż kobiety, a znów z biegiem lat nasze potrzeby energetyczne spadają, poza tym może być ona uzależniona od funkcjonowania układu hormonalnego. Pozostałe kilokalorie dostarczone do organizmu są spalane w czasie czynności, które zależą od nas. Jeśli więc zjemy w ciągu dnia 2000 kcal (ważne jest oczywiście także, czy będą one pochodziły z pełnowartościowych posiłków dostarczających białko, tłuszcze i jak węglowodany złożone, czy jedynie z węglowodanów prostych) to pozostanie nam do zagospodarowania 500-700 kcal. To, czy je zużyjemy siedząc i czekając przed telewizorem aż się zamienią w tłuszczyk, czy spalimy je na bieżąco, zależy tylko od nas. Na koniec kilka przykładów spalania energii w przeliczeniu na 10 minut: intensywny bieg - 120 kcal, pływanie, taniec, rąbanie drewna, gry ruchowe (piłka nożna, koszykówka, kręgle, tenis) - 54 kcal, jazda na rowerze, szybszy spacer, zakupy, prasowanie, sprzątanie, obrządek przy zwierzętach - 36 kcal, zajęcia lekcyjne, jazda samochodem, czytanie, oglądanie telewizji, prace biurowe - 18 kcal, leżenie - 6 kcal. Pozdrawiam.

Kinga Karalus