Zagadka nad ruczajem

A cóż to jest za chałupka, tak ukryta pośród gęstwiny drzew i stojąca w dodatku na dość wysokiej skarpie - fot. 1? I cóż to za ruczaj, który płynie dołem?

Gdy podpowiem, że toczące się u dołu wody to Kanał Domowy w swoim górnym (początkowym) biegu, domyśleć się można, iż domek musi stać na pewno w Szczytnie i to nieopodal starej oczyszczalni ścieków. Do kogo należy?

BOCZNY TOR

Czasy świetności kolei żelaznych, przynajmniej w Szczytnie, mamy już poza sobą. Miasto nasze pełniące kiedyś rolę ważnego węzła, zepchnięte zostało na margines kolejnictwa, jego boczny tor. Budynek stacyjny świeci pustkami, bo ruch tu znikomy. Na naściennej tablicy, która niegdyś pękała w szwach od nadmiaru informacji (dziesiątki kursów pociągów), dzisiaj mamy tyle: Łódź Fabryczna - 1 pociąg, Olsztyn - 7 pociągów, Pisz - 3 i to wszystko. Część zbędnych pomieszczeń stacyjnych kolej oddała w dzierżawę, dlatego mamy tu bar i sklep motoryzacyjny. Ale i tak pozostają tu nadal wolne przestrzenie, więc i te oferowane są chętnym. Inne zaś budowle należące do PKP, a rozlokowane wzdłuż torów są jakby niczyje, w tym opisywana wcześniej chałupka nad Kanałem Domowym.

DAWNA DREZYNOWNIA

Zachodziłem w głowę, co mogło być kiedyś w owej chałupce, bo w dwóch pomieszczeniach wydrążone są kanały do przeglądu oraz napraw. Ale jakiego taboru, skoro brakuje toru dojazdowego? W oddzielnej izbie widać z kolei coś, jakby szczątek kuchni - pomieszczenie z okapem. A może to wyciąg od niewielkiej kuźni?

Od byłych kolejarzy dowiedziałem się, że dawniej był to garaż drezyn, zaś tory prowadzące do niego rozmontowano i to zaledwie parę lat temu. Teraz opustoszały stał się przedmiotem penetracji co bardziej ciekawskich dzieci, młodzieży, a także nieco starszych obywateli zainteresowanych... No, wiadomo czym, degustacją win i nalewek w ustronnym, a przy tym zacisznym miejscu. Potwierdza to wielka liczba butelek, które leżą dosłownie w każdym zakamarku. No i jeszcze jedno - w jednym z pomieszczeń ułożono pod ścianą wałki-podłokietniki od starego tapczanu, zaś materac, póki co, suszy się u progu. Sugeruje to iż bywalcy (degustatorzy win i nalewek) dbają o wygodę i momentami domek zasiedlają na dłużej, traktując jako swoistą ("dziką") noclegownię.

PAROWOZOWNIA

Dawna parowozownia usytuowana zaraz za przejazdem kolejowym przecinającym ul. Boh. Westerplatte jest czynna do dzisiaj, z tym że nie stacjonują tu już lokomotywy, ale jedynie drezyny. Szefem placówki jest Piotr Gołaszewski, który pokazał mi m.in. zupełnie sprawną technicznie obrotnicę parowozów, ongiś niezbędny obiekt na każdej stacji, na której zmieniano kierunek pociągów. Obok drezynowni stoi wieża ciśnień i w odróżnieniu od miejskiej, jej stan techniczny jest dobry. Prezentuje się całkiem ciekawie, stanowiąc jakby miniaturkę zrujnowanej wieży miejskiej - fot. 2.

Teren drezynowni jest ogrodzony, więc nie penetrują go bezdomni. Ale pan Piotr natknął się na takiego, który zasiedlał jeden z bunkrów usytuowanych obok towarowej rampy przeładunkowej położonej przy ul. Chrobrego.

ZIEMIANKI BIESIADNE

Udawszy się we wskazane miejsce ujrzałem widok taki - dwa dubeltowe bunkry-ziemianki z szeroko otwartymi drzwiami - fot. 3. Zapukawszy, a nuż ktoś we wnętrzu przebywa, ostrożnie wsunąłem głowę, by nadto nie zakłócać mu prywatności.

Pierwsza ziemianka była jednak pusta. Tak jak druga, jak i dwie następne. W środku zaś dominowały kartony poukładane na podłodze w ten sposób, jakby ktoś ją wymościł specjalnie (ocieplił) - fot. 4.

Zjawiwszy się wieczorem (o bardziej stosownej do snu porze) również nie znalazłem w środku nikogo, co nie wyklucza jednak wcześniejszego zasiedlania bunkrów, wykorzystywania ich jako swoistej "dzikiej" noclegowni przez bezdomnych.

Parę metrów dalej, gdybyśmy swoje kroki skierowali ku kaszarni, natkniemy się na jeszcze jedną budowlę ziemną - fot. 5.

Jest to ziemianka, ale tym razem nie o betonowym a drewnianym stropie, do której prowadzi bardzo wąski, bo częściowo zasypany otwór. Na upartego można by się przez niego przecisnąć, ale nie ma po co. Ewentualny nocleg bowiem zdecydowanie odpada, a to z powodu góry śmieci, jaka zalega we wnętrzu. Po prostu rzecz wykorzystywana jest obecnie jako lokalny magazynek na śmieci.

PIERWSZEŃSTWO DLA FURMANKI

Choć parowozy odeszły już do lamusa historii, to inny dużo wcześniejszy, a nie mniej przestarzały ludzki wynalazek jest jakiś uparty. Nie chce podzielić losu mechanicznego brata i odejść do muzeum, pojawiając się od czasu do czasu na ulicach naszego miasta i nie tylko. Chodzi o zwykłą furmankę zaprzęgniętą w konia.

KONFRONTACJA

Kilka dni temu udało mi się pochwycić w obiektyw furmankę, która podążała powoli ul. Bartna Strona. A przemieszczała się tak niespiesznie, iż wszelkie samochody ją wyprzedzały, nawet w miejscu zakazanym, zbyt blisko skrzyżowania - fot. 6.

W tym przypadku przeholował kierowca pojazdu mechanicznego, ale za chwilkę... Powolna furmanka wyjeżdżając z ul. Bartna Strona w ul. Sienkiewicza nieomal wpakowała się pod inny samochód.

Kierowca pojazdu szybszego o epokę od konnego zaprzęgu zjeżdżając z górki, od strony Biskupca w ostatniej chwili uniknął wypadku ostro hamując i zjeżdżając maksymalnie we wjazd ul. Bartnej Strony, z kolei niebezpiecznie blisko maski innego pojazdu udzielającego mu pierwszeństwa przejazdu - fot. 7. W ten sposób kierowca samochodu uniknął wypadku i w konfrontacji starego z nowym furmanka wyszła cało (na razie).

2003.11.05